Ostatnimi czasy władze Białorusi częściej spoglądają na możliwości jakie daje internet i to. co widzą najwidoczniej nie przypadło im do gustu. Dlatego też niedawno stworzono kilka projektów ustaw, intencją których jest ograniczenie dostępu do sieci.
Jako że władza na Białorusi działa sprawnie, idea szybko przekształciła się w konkretne przepisy, i tak: pierwszy z nich nakłada na dostawców internetu i kafejki internetowe obowiązek kopiowania dowodów osobistych osób, które uzyskują dostęp do globalnej sieci. Dokumenty te mają być przechowywane przez rok. Dodatkowo firmy są zobowiązane do przechowywania danych o wykorzystaniu internetu (logów).
Jednak dla samych białoruskich internautów takie postępowanie to nie nowość, gdyż praktyki takie były stosowane również przed wejściem w życie wspomnianych przepisów. Dlatego też większość internautów traktuje to tak naprawdę jako usankcjonowanie prawne pewnej sytuacji.
Obecnie władze prowadzą pracę nad przepisami umożliwiającymi utworzenie „czarnego spisu stron internetowych”, na które dostęp byłby oczywiście zabroniony lub reglamentowany. Oczywiście działania te są podejmowane w imię dobra i ochrony obywateli. Na czarną listę mają trafiać strony prezentujące pornografię, treści pedofilskie, terrorystyczne itp. Pieczę nad spisem trzymać ma Białoruska Inspekcja Łączności Elektronicznej (БелГИЭ).
Pozornie kroki podejmowane przez Białoruś przypominają sytuację, z którą mieliśmy do czynienia w Polsce. Jednak z tą różnica, że białoruscy urzędnicy planują stworzenie dwóch „czarnych list” . Do tej pierwszej trafią wszystkie strony z białoruskiej domeny .by, natomiast drugi spis obejmować ma strony umieszczone we wszystkich innych domenach.
Według przepisu, aby otrzymać dostęp do spisu blokowanych stron internetowych będzie trzeba złożyć odpowiednie dokumenty i uzyskać zgodę powyżej wspomnianej Inspekcji Łączności Elektronicznej.
Wydaje się, że działania legislacyjne podjęte przez władze wymierzone są przeciwko organizacjom opozycyjnym, które prężnie działają w internecie. Do walki z nimi wykożystany może zostać przepis pozwalający blokować wszystkie te adresy, na których znajdują się strony łamiące białoruskie prawo. Wielce prawdopodobnym jest, że nowe przepisy nie spowodują ograniczenia dostępu do stron i portali, wokół których działają organizacje przeciwstawiające się Łukaszence. Tak więc działania te nie przyniosą oczekiwanych rezultatów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz